Smaki Wysp Kanaryjskich

Co zjeść i czego się napić na Teneryfie

MoniaMonia

Na Teneryfie wylądowaliśmy na lotnisku Tenerife Sur późnym wieczorem i do naszego mieszkania zlokalizowanego w drugiej, północnej części wyspy, dotarliśmy po godzinie 21.00. Na kuchennym stole stało pachnące, lekko jeszcze ciepłe ciasto – własny wypiek właścicielki mieszkania i niezwykle miły oraz praktyczny akcent (byliśmy bowiem głodni jak wilki, a sklepy w okolicy były już zamknięte – ostatecznie kupiliśmy parę kanapek na stacji benzynowej).

Był to nasz pierwszy kontakt z, może nie wybitnie lokalnym, ale jednak - przygotowanym przez naszą tubylczą gospodynię jedzeniem na wyspie.

Przechodząc jednak do typowo miejscowych specjałów trzeba wspomnieć, że Teneryfa, jak wiele egzotycznych lokalizacji położonych w zasięgu otwartego akwenu jest prawdziwym rajem dla wielbicieli ryb i owoców morza. Na każdym kroku, w większości restauracji czy knajpek pojawia się wiele dań z wodnymi mieszkańcami morskich głębin.

My w trakcie naszego tygodniowego pobytu na wyspie postanowiliśmy jeden dzień uczynić przede wszystkim ucztą dla oka i podniebienia. W sobotnie przedpołudnie, przemieszczając się z położonych na północy rejonów Tegueste, gdzie mieszkaliśmy przez kilka dni, na południowe wybrzeże - zatrzymaliśmy się na kilka spokojnych, leniwych godzin w portowym miasteczku Tajao.

Dowiedzieliśmy się o nim przypadkiem, podczas rozmowy z panią w informacji turystycznej, która polecała nam to miejsce jako prawdziwy skarb kulinarny Teneryfy. Za tę sugestię byliśmy później bardzo wdzięczni, ponieważ miasteczko ma spory urok, jest niewielkie i stoi przede wszystkim restauracjami i mniejszymi lokalami, które oferują właśnie owoce morza oraz szeroką gamę ryb przeróżnej wielkości, kształtów i kolorów. Spora część knajpek w Tajao jest wyspecjalizowana tylko i wyłącznie w podawaniu morskich specjałów, w związku z czym na próżno szukać tutaj szerokiego wachlarza dań mięsnych czy różnych deserów. Główną atrakcją jest możliwość wskazania np. ryby, na którą mamy ochotę - wszystko jest zwykle wyeksponowane na kostkach lodu, za szklaną witryną. Czasami zdarzają się również akwaria, w których buszują, niczego nie przeczuwające skorupiaki, jakie mogą parę chwil później wylądować na naszym talerzu.

Doskonałym dodatkiem do ryb czy owoców morza są papas arrugadas (dosłownie: pomarszczone ziemniaki). Kartofle są gotowane (oryginalnie w wodzie morskiej, opcjonalnie w wodzie ze sporą dawką soli, najlepiej morskiej oczywiście), po czym wodę się wylewa i na rozgrzanej patelni potrząsa nimi, aby resztki wody wyparowały całkowicie, zostawiając ziemniaki z pomarszczoną skórką i osadzoną na niej skorupką soli. Wyglądają one jakby były po prostu oszronione :) Chociaż na co co dzień soli używamy bardzo mało, to w zestawie ze świeżą rybą, uzupełnione sosami mojo rojo oraz mojo verde, smakują wyśmienicie.

Dodatkowo zamówiliśmy też smażone na oliwie, zielone, łagodne papryczki tzw. pimientos del padron które również zostały podane w stanie znacznego pomarszczenia i również z solą, tyle, że w tym przypadku nie była to cienka biała skorupka, a grube kryształki.

Taki smakowity komplet został nam podany w knajpce Mero Pancho

Mero Pancho - Tripadvisor

Wspomniane sosy - zielony i czerwony, są bardzo częstym dodatkiem do dań, co więcej można je zakupić w większości sklepów - możecie o nich poczytać w naszym poście na temat tego, co warto przywieźć jako smaczną pamiątkę z Teneryfy. Wyśmienicie pasują do ryb czy ziemniaków, a także nadają się do maczania w kolorowych miseczkach pieczywa, podawanego czasami przed głównym daniem, czasami jako dodatek do niego.

Wśród dań, których warto na Wyspach Kanaryjskich skosztować jest tradycyjna hiszpańska paella - czyli danie na bazie ryżu gotowanego i podsmażanego, z dodatkiem szafranu oraz uzupełniane w różnych wariantach warzywami, mięsem, owocami morza. Jest to potrawa bardzo dobrze gasząca łaknienie i dająca zapas energii na aktywne zwiedzanie. My skusiliśmy się na paellę w wariancie z mięsem oraz z krewetkami i małżami, podczas naszej wycieczki w rejony Los Gigantes.

Z kolei odwiedzając część północną Teneryfy, zatrzymaliśmy się na obiad w stolicy, Santa Cruz de Tenerife. Zdecydowanie polecamy skorzystanie z oferty restauracji i kawiarni, umieszczonej w nowoczesnym budynku opery Auditorio de Tenerife. Stoliki umieszczone są tuż za schodami głównego wejścia. Niestety popołudnie, podczas którego smakowaliśmy dania w tym miejscu było niezwykle wietrzne (wiatr zgarniał co chwilę serwetniki i podnosił obrusy oraz urywał nam głowy), więc cały pas otwartego wejścia został ostatecznie zamknięty. Kuchnia znajduje się na widoku, choć jest w miarę dyskretnie wkomponowana w rozległe pomieszczenie. Jedzenie było pięknie podane oraz pyszne, a ceny okazały się przystępne.

CIEKAWE 💡
Bardzo często można skorzystać w wielu restauracjach na Teneryfie z tzw. menu del dia, czyli menu dnia - w ramach którego otrzymujemy zestaw w postaci przystawki lub zupy, danie główne, deser i napój (wodę, kawę, wino lub piwo).

W restauracji operowej zamówiliśmy sałatkę z owocami morza oraz pieczeń z sosem curry i ośmiornicę, a posiłek zakończyliśmy kokosowo-czekoladowym deserem. Z czystym sumieniem polecamy Wam to miejsce, zarówno ze względu na doskonały smak, jak i przyjemne wrażenie estetyczne - samego budynku oraz sposobu podania posiłków.

Z kolei wracając z wizyty w Obserwatorium minęliśmy kilka przydrożnych restauracji i zatrzymaliśmy się w jednej, oferującej niezbyt może hiszpańskie danie - spaghetti bolognese, ale za to bardzo apetycznie podane w ciepłych kamionkach, zapieczone z solidną warstwą sera na wierzchu.

Dla koneserów wędlin - polecamy skosztowanie szynki jamón serrano - długo dojrzewającej wędliny przygotowanej z wieprzowych udźców i odpowiednio podsuszonej. Szynka jest cienka, krucha i ma intensywny aromat, który zapewnia jej trwający kilkanaście miesięcy okres suszenia i dojrzewania udźców, poprzedzony kilkutygodniowym ich leżakowaniem w grubej warstwie morskiej soli.

CIEKAWE 💡

Ze względu na okres suszenia i dojrzewania wyróżnia się 3 typy jamón serrano:

  • Jamón bodega - dojrzewająca przeciętnie od 9 do 12 miesięcy
  • Jamón reserva - leżakująca przez 12 do 15 miesięcy
  • Jamón gran reserva - najdłużej dojrzewająca odmiana - powyżej 15 miesięcy

Szynka jamón serrano powinna być odpowiednio cienko pokrojona, co jest cenioną umiejętnością, która stała jest również profesją. Mistrzowie sztuki krojenia tego specjału znani są pod określeniem maestro cortador de jamón.

Warto spróbować również hiszpańskich kiełbas np. pikantnej chorizo. Osobiście nie jestem fanką, ale męska część towarzystwa była bardzo zadowolona ☺

Jeżeli chodzi o słodkości to bardzo dużo jest w kawiarniach i cukierniach zwykłych, dosyć suchych i niekoniecznie bardzo słodkich ciast, które idealnie komponują się z kawą.

Ja z kolei polecam pyszne sery z koziego mleka, w dużej gamie do wyboru oraz niezliczoną ilość świeżych, aromatycznych i dojrzałych owoców (i warzyw). Półki i kosze zarówno na straganach, w małych sklepach czy supermarketach uginają się od dorodnych mango, awokado, pomelo, cytryn, pomarańczy, bananów, gujawy, opuncji, papai i wielu innych. Ich smak, dzięki temu, że dojrzewają w promieniach słońca jest pełnieszy, bardziej wyrazisty i nieporównywalnie lepszy od importowanych, egzotycznych owoców kupowanych w Polsce.

Sporo propozycji kulinarnych, których można zarówno na Teneryfie skosztować, jak i zapakować do walizki i przywieźć ze sobą znajdziecie w poście 13 rzeczy, które warto przywieźć z Teneryfy

Piszemy tam o dżemach z egzotycznych owoców - kaktusa, kiwi, banana, gujawy, mango, czy powidłach z fig. Słodki i ciekawy smak ma również miód palmowy, który kupić można w małych słoiczkach. Gorzej z popularną na wyspach mąką gofio, która występuje w sklepach zwykle w co najmniej jedno-kilogramowych paczkach :)

Wielbiciele trunków procentowych z pewnością znajdą tutaj coś dla siebie. O likierze z bananów, rumie miodowym, nalewce z kaktusa czy likierze z Drzewa Smoczego, możecie również przeczytać we wspomnianym poście. Oczywiście na sklepowych półkach nie zabrakło również słynnego już hiszpańskiego napoju sprzedawanego w kartonowych opakowaniach, plastikowych, czasem szklanych butelkach. Sangria. Krwistoczerwony (od słowa krew, pochodzi zresztą jej nazwa) napój, który możemy też bez problemu przygotować sami.

Przykładowy przepis 🍪


Sangria

  • butelka czerwonego, pół-wytrawnego wina
  • 100 ml brandy/rumu/sherry
  • 3 pomarańcze
  • 1 cytryna
  • 2 limonki
  • 4 łyżki cukru (polecam trzcinowy, ale może być biały)
  • 2 brzoskwinie
  • szklanka wody gazowanej
  • lód według uznania

Owoce można dodać według upodobań (mogą to być poza podanymi w przepisie - np truskawki, gruszki, ananas).

Cukier rozpuszczamy w wodzie gazowanej. Owoce kroimy w grube plastry, wyciskamy sok z 1 pomarańczy i z 1 limonki). Kawałki owoców przekładamy do szklanej wazy lub dzbana i zalewamy płynnymi elementami - winem, wodą z cukrem, brandy, wyciśniętym sokiem pomarańczowym. Mieszamy całość i schładzamy przez kilka godzin w lodówce. Podawać możemy z kostkami lodu.

CIEKAWE 💡
Sangria oznacza dosłownie krwawienie. Nazwa odnosi się oczywiście do koloru napoju, do którego przyczynia się przede wszystkim czerwone wino, które jest składnikiem bazowym hiszpańskiego rodzaju ponczu.

Poza Sangrią restauracyjne menu i sklepowe półki pełne są szerokiej gamy hiszpańskich win, wśród których z pewnością znajdziecie coś dla siebie.

Pozostając w temacie płynów - zachęcamy do spróbowania kawy po kanaryjsku tzw. barraquuito. Jest to warstwowa kawa, prezentująca się ciekawie w przezroczystej szklance.

Jak wykonać ją w domu - polecamy krótkie, konkretne video, które prezentuje czego potrzebujemy do jej przyrządzenia oraz w jakiej kolejności powinno się wlewać kolejne składniki kawowego trunku:

https://www.youtube.com/watch?v=Dp5qAeyiEPk